Komentarze: 0
Siedzę właśnie w pokoju mojego ukochanego... Patrze na niego jak śpi... Jest zmęczony, zmizerniały... Właściwie nie wiem co pisać... jest takie coś we mnie że nie potrafie być już dla niego tak bardzo ważna jak bym chciała... Może to on sie zmienil, może ja.... Napewno oboje...
Pamiętam te chwile kiedy było radośnie,błogo i mile, kiedy czułam taką nieodparta pewność siebie, bo wiedziala i czułam, ze mnie kocha... że jest we mnie zakochany... (poprawiam mu kołdre) Bo zakochanie to cudowny stan... Bardzo bym chciała, że znów był taki... A może to nie możliwe? Może to tylko chemia tak działa? Jeżeli tak, to nic nie mogę zrobić... Jeżeli nie...